Jeżeli ktokolwiek się jeszcze waha czy przychodzić na nasze koncerty, pozbędzie się wątpliwości przeczytawszy bodaj najpiękniejszą w historii recenzję naszej muzyki, płyty i w ogóle zespołu, autorstwa Maćka Hoffmana. Zapraszamy do lektury!
LP/CD „Koncert z Bajki” – Mizia & Mizia Blues Band
Może to zdumiewające…
…ale na twórczość zespołu Mizia& Mizia Blues Band (będę poniżej zamiennie używał również skrótu – M&MBB) natrafiłem dopiero w ubiegłym roku… A na koncercie tej kapeli po raz pierwszy byłem na początku roku bieżącego! Mnie samego dziwi to o tyle, że od wielu lat raczej często bywam na różnych bluesowych imprezach; słucham tej muzyki; czytam na jej temat; znam ludzi z tego środowiska… Jak zatem mogłem przeoczyć zespół tej klasy, w dodatku działający od ponad 20 lat?
Tak – ponad dwadzieścia! Dla osób równie nieświadomych, jak jeszcze rok temu nieświadomy byłem ja, napiszę tylko, że formacja za swój początek uważa koncert z 16. lutego 2000, podczas festiwalu WYBRYK we wrocławskim III LO. Zagrali tam w duecie ojciec i syn – czyli Stefan i Włodek Mizia (zgarniając zresztą Grand Prix imprezy – za utwór „Profesor boogie”). Z czasem grupa poszerzała skład (m.in. dołączył do niej Witek Mizia, brat Włodka). Zespół kilkakrotnie wystąpił na Rawa Blues Festival, gra też dużo koncertów charytatywnych (w tym na scenie WOŚP). No a we wrocławskim (i nie tylko) środowisku bluesowym legendarne wręcz są festiwale, jakie M&MBB od lat organizuje w Stacji Turystycznej „Orle”, w Górach Izerskich. Bo rodzina Miziów góry po prostu kocha; a do schroniska „Orle” ma bardzo osobisty stosunek (tych tematów nie będę rozwijał). O jednej z edycji tej „schroniskowej” imprezy pisałem już tutaj, w Okolicach Bluesa, w lipcu tego roku:
Na usprawiedliwienie mojego „przeoczenia” działalności M&MBB mogę jedynie napisać, że gdy osobiście poznałem muzyków tej kapeli (włącznie z seniorem rodu Miziów, Panem Stefanem) to zrozumiałem, dlaczego nie są promowani, forowani i reklamowani „w branży”. To po prostu skromni, sympatyczni, otwarci ludzie, bez tzw. parcia na szkło. Grają świetnie – więc i tak mają swoich wiernych fanów. Grają profesjonalnie, ale nie zawodowo (na życie zarabiają w branżach „niemuzycznych”) – więc nie muszą zabiegać o przychylność tzw. wielkich: szefów festiwali, redaktorów naczelnych mediów bluesowych, czy ludzi z tzw. układami. Dla M&MBB blues to źródło nie tyle utrzymania, ile radości. Trafnie ujął to Andrzej „Leo” Wiszniewicz – mój przyjaciel z muzycznego środowiska magdalenkowo-warszawskiej Rodziny Bluesowej. Gdy kiedyś mu powiedziałem, że jestem pod wrażeniem koncertu M&MBB i że wybieram się do schroniska „Orle” na ich festiwal „Magiczna Noc Świętojańska” – Leo odpowiedział mi: „Ja rozumiem twoje odczucia. I dobrze czujesz: Mizie to są po prostu nasi ludzie…”. Wyjaśniam: obaj z Leo (oraz z naszymi partnerkami i przyjaciółmi) lubimy w ludziach i w bluesie trzy rzeczy: naturalność (także emocjonalną), spontaniczność (także mentalną) oraz empatię (także muzyczną).
Kończąc ten przydługi wstęp nadmienię, że obecnie formacja Mizia & Mizia Blues Band działa w składzie: Stefan Mizia – harmonijka, Włodzimierz Mizia – wokal, gitara, Witold Mizia – gitara, Maciej Wolański – gitara basowa i Grzegorz Siwicki – perkusja. Do wspólnego bluesowania kapela okazjonalnie zaprasza muzyków spoza swego podstawowego składu (i tak też stało się w przypadku nagrywania płyty, którą zaraz spróbuję zrecenzować) – o czym za chwilę.
Album live pt. „Koncert z Bajki”…
…jest swoistym podsumowaniem pewnego etapu działalności Mizia & Mizia Blues Band. Muzycy od początku konsekwentnie wierni są bluesowi chicagowskiemu (często dodając do niego szczyptę rockowych przypraw). Do pewnego czasu trzonem ich repertuaru były zatem standardy tego nurtu. Ale – jak wspominają członkowie grupy – na jubileusz 20-lecia kapeli postanowili mieć w repertuarze 20 utworów autorskich. Kilka już było (napisanych już na początku istnienia grupy, m.in. przez seniora rodu Miziów); a w dodatku pandemia (i związana z nią – siłą rzeczy – większa ilość wolnego czasu) sprawiła, że ostatecznie udało się ową dwudziestkę bezproblemowo osiągnąć.
Okazało się (a piszę to nie na podstawie słów muzyków z kapeli, tylko na podstawie własnych obserwacji z koncertów), że takie autorskie numery M&MBB, jak „Nie wytrzymam”, „Sąsiedzi” czy „Tylko ja mam czas” są równie gorąco przyjmowane przez publikę, co klasyczne „Goin’ Back To Birmingham”, „The Blues Is Alright” czy „Sweet Home Chicago”… W efekcie cała zawartość poprzedniej, „jubileuszowej” płyty M&MBB („Dzień na minus, dzień na blues” – polecam!) to był materiał autorski zespołu.
To jeszcze nie koniec tych zawirowań repertuarowych… Bo w dodatku muzycy z M&MBB są zakochani w muzyce Taduesza Nalepy! Ja osobiście znam jeszcze tylko dwóch bluesmanów, którzy utwory Breakoutów darzą aż taką estymą, jak panowie Mizia (myślę o Jacku Jagusiu, szefie J.J. Band, no i o Leszku Sworowskim, liderze Tandeta Blues Band).
Summa summarum: siłą rzeczy wydana teraz płyta koncertowa – a więc będąca dzisiejszym „portretem” grupy – musiała być urozmaicona. No bo musiała uwzględnić wszystkie wspomniane powyżej nurty twórczości M&MBB…
I taki właśnie jest album „Koncert z Bajki”. Mamy tu autorskie utwory braci Miziów; mamy covery piosenek Breakoutów (partie wokalne – wykonywane w oryginale przez Mirę Kubasińską – godnie podjęła zaproszona przez zespół Luba Moc, z którą kapela współpracuje), no i mamy fantastycznie wykonane standardy bluesowe.
Godzi się wyjaśnić tytuł opisywanego wydawnictwa. Cytując notkę z koperty płyty: „To zapis koncertu, który odbył się 16. września 2022 r. w ramach obchodów Polskiego Dnia Bluesa w Obornikach Śląskich, w niezwykłym miejscu – nieistniejącym już klubie Bajka”.
Kusi mnie, żeby napisać o muzyce z tej płyty…
…ale wiem, że muzyki się nie opisuje – jej się po prostu słucha. Odbiór bluesa to chyba tym bardziej subiektywna, indywidualna sprawa. Dlatego napiszę tylko o tym, co szczególnie zwróciło moją uwagę na „Koncercie z Bajki”.
Otóż dzięki wysokiej jakości rejestracji dźwięku (aczkolwiek jest jeden mankament jej strony realizacyjnej – o czym za chwilę) słychać muzyczny profesjonalizm grupy i jej wieloletnie doświadczenie w graniu zespołowym. Gitarzyści robią nie tylko dokładnie to, co chcą, ale – co ważniejsze – to, co trzeba. Mniejsza o to, że w brzmieniu stereo każda gitara ma swój własny kanał – bo to żadna nowość. Ale tu dobrze słychać, że Włodek lubi technikę gry slide’m („Nie wytrzymam” i nie tylko); że Witek kocha efektowne, rozbudowane solówki („Help Me” – i nie tylko); że obaj bracia rozumieją się jako duet gitarowy („Tylko ja mam czas”), ale nie uciekają także od gitarowych „dialogów” (rozmowa gitar w „Goin’ Back To Birmingham”), tak przecież lubianych przez bluesową publiczność.
Te atuty gitarzystów niewiele byłyby warte, gdyby nie profesjonalna sekcja rytmiczna. Dodajmy: sekcja konsekwentnie miarowa, z energią lokomotywy realizująca żelazny, zdyscyplinowany time… I to nie w „ulgowych” warunkach studia nagrań, tylko na placu boju – na koncercie! Przy czym docenić trzeba, że ani Maciej Wolański (bas), ani Grzegorz Siwicki (perkusja) nie mają zapędów do efekciarstwa (o co w warunkach koncertu nietrudno). Grześ ma co prawda na tej płycie dwie kapitalne quasi-solówki na „garach” (w „Dzień na minus…” oraz w „Goin’ Back To Birnimgham”), ale nie zamęcza słuchacza – gra w sposób całkowicie uzasadniony wymogami danego numeru. (Tu uwaga techniczna: perkusja jest na tej płycie bardzo dobrze nagłośniona; a w warunkach koncertowych nie jest to łatwe zadanie dla realizatora dźwięku). Z kolei Maciej co prawda pięknie przedstawia słuchaczom swój instrument w ostatnim numerze płyty (przy prezentowaniu członków zespołu), ale znów – on przez cały czas tego koncertu po prostu JEST. Jest nieuchwytnym, ale absolutnie niezbędnym i zdecydowanie bezbłędnym elementem bluesowego bandu…
Wspomniałem, że na tej płycie muzycy M&MBB udowadniają, że w pełni zdają egzamin jako zespół rozumiejących się indywidualności. Myślę, że najdobitniejszym na to przykładem jest miejsce zajmowane w tym konglomeracie przez harmonijkę ustną. Jej „operator”, Stefan Mizia, w żadnym z utworów nie ma zapędów do przejmowania pałeczki lidera. Nie wybiega bezzasadnie na pierwszy plan – ale też nie daje sobie taryfy ulgowej, nie „chowa się”. Jego harmonijka jest w tej wykwintnej potrawie o nazwie Mizia & Mizia Blues Band tym, czym jest żółtko jajka w prawidłowo skomponowanym befsztyku tatarskim. Czyli: wiąże, spaja, dodaje smaku i wnosi delikatność do chicagowskich dźwięków, serwowanych przez grupę.
Na płycie „Koncert z Bajki” gościnnie wystąpili Luba Moc (voc.) i Tomasz Pająk (instr. klawiszowe). Skupię się na Lubie. Bardzo dobrze zaśpiewała nie tylko polskie utwory z repertuaru Breakoutów („Tysiąc razy kocham” i „W co mam wierzyć”), ale szalenie emocjonalnie oddała klimat utworu „Guilty”. Ta dziewczyna ma warunki i ma potencjał. Jest świetna zarówno na pierwszym planie (utwory jak powyżej), jak i jako „back vocal”, czyli po prostu drugi głos dla wokalu Włodka („Kobieta znaczy siła”). Poza tym wydaje mi się – a Lubę widziałem i słyszałem z M&MBB także na żywo – że ona bardzo dobrze rozumie się z muzykami z kapeli. A to przecież jest blues; czyli tu wzajemne zrozumienie jest niezbędnym warunkiem sukcesu.
Miałem nie pisać o muzyce z płyty „Koncert z Bajki”… no ale skoro już zacząłem, to muszę wspomnieć jeszcze o tym, że bardzo podobają mi się aranżacyjne smaczki, zaserwowane na tej płycie przez kapelę. Na przykład: porozumiewawcze mrugnięcie do słuchacza, gdy w końcówkę utworu „W co mam wierzyć” zespół wplata beatlesowskie „With A Little Help From My Friends”. Mistrzostwo! Albo kapitalne użycie zespołowej dynamiki w aranżacji do „Help Me”. Utwór zaczyna się nad wyraz spokojnie; potem muzyka narasta, włączają się kolejne instrumenty; a pod koniec jest taki czad, że sprawdzałem na okładce płyty, czy w zbiorowych uderzeniach fortissimo na pewno nie uczestniczą dęciaki (takie a la Blues Brothers)…
Czy zatem na tej płycie można było zrobić coś lepiej?
Moim zdaniem – w kwestii muzycznej nie. W tym zakresie to jest skończone, kompletne dzieło – nie tylko swoisty portret zespołu, nie tylko podsumowanie jego wieloletnich dokonań, ale i jedna z najlepszych płyt bluesowych, jakich dane było mi ostatnio słuchać. Ale jest coś, co mnie uderzyło i o czym muszę wspomnieć.
Zespół (w tym jego sekcja) brzmi na „Koncercie z Bajki” bardzo dobrze (przynajmniej moim zdaniem). Ale kto jeszcze powinien brzmieć dobrze na płycie koncertowej? Bingo – publiczność! A z tym jest gorzej. Wygląda na to, że realizator nagrania zapomniał wycelować w publikę choćby z dwa najprostsze mikrofony pojemnościowe. I w efekcie zdecydowanie brakuje tutaj głosu publiki (a raczej – jest on zbyt cichy). Dotyczy to nie tylko reakcji na solówki muzyków w trakcie grania poszczególnych utworów (a nie wierzę, że nie było choćby oklasków – bo solówki są wszak przednie!); dotyczy to również „robienia hałasu” po poszczególnych utworach; wreszcie dotyczy to wspólnego śpiewania z zespołem (a interakcje zespół-publiczność to przecież niezmiernie ważny element bluesowych koncertów).
Może w przypadku rejestracji koncertu innej kapeli kwestia słyszalności publiki byłaby mniej ważna. Ale akurat w tym przypadku jest bardzo istotna! Bowiem dane mi było uczestniczyć w kilku już koncertach M&MBB i piszę z pełną odpowiedzialnością: to jest formacja typowo koncertowa. Dla muzyków z Mizia & Mizia Blues Band bilateralna wymiana emocji to element – bodaj czy nie najważniejszy? – ich wizerunku. Mają wierną grupę fanów, którzy doskonale znają repertuar zespołu i z koncertu czynią wydarzenie wręcz mistyczne. Żeby nie być gołosłownym: wśród najwierniejszych sympatyków (a raczej – w tym momencie – sympatyczek) grupy M&MBB utarł się zwyczaj, że gdy zespół zaczyna grać swój wielki hit, „Kobieta znaczy siła”, to na parkiecie pod sceną pozostają wyłącznie panie. I to one tańczą, to one śpiewają z Włodkiem; a swoich facetów na czas trwania tego utworu po prostu wyganiają na obrzeża… Sam tego doświadczyłem. To już swoisty – piękny zresztą – rytuał. Podobnie jest utartym już zwyczajem, że gdy Włodek śpiewa „The Blues Is Alright”, to śpiewem „wymienia się” z publicznością. Albo to, że na rozpoczęcie koncertu Włodek po angielsku (w końcu to blues chicagowski!) zapytuje widownię: „Are you ready for the blues?!…”. No a ta publiczność – oczywiście – odpowiada. I to głośno…
Na płycie „Koncert z Bajki” zabrakło mi tych smaczków. Inaczej: zbyt mało je wyeksponowano. Są na nie ewidentnie wyczuwalne miejsca w nagranym materiale – ale pomimo tego, że publika w „Bajce” była zapewne liczna i nieprzypadkowa (zresztą sam Włodek na otwarcie koncertu dziękuje wszystkim za tak liczne przybycie), to po prostu nie za bardzo ją w tych miejscach słychać. Szkoda, bo przez to portret kapeli (a przecież takim właśnie portretem jest omawiana płyta) staje się nie do końca pełen.
I na koniec marketing, czyli edycyjnie…
…edycyjnie płyta „Koncert z Bajki” jest majstersztykiem! Oczywiście: staranna grafika; dobre zdjęcia na okładce i stosowna notatka na kopercie płyty. Jest wydana – klasycznie – wersja CD tego wydawnictwa; ale jest także wersja winylowa; a w ramach tej ostatniej była wypuszczona seria limitowana, z numerowanymi egzemplarzami, opatrzonymi dedykacją i autografami członków zespołu. Był kapitalny koncert-wernisaż, zagrany w mateczniku kapeli, czyli we Wrocławiu. W trakcie nagrywania płyty pracowała w klubie „Bajka” profesjonalna ekipa filmowa – i teraz na stronie FB formacji stopniowo, sukcesywnie, publikowane są klipy live z poszczególnymi utworami.
Śledzę te poczynania – i bardzo mi się podobają. Lubię wyjątki – a wciąż przecież tak mało jest staranności wokół nas…
Szczerze, z pełnym przekonaniem, polecam płytę „Koncert z Bajki” wrocławskiego zespołu Mizia & Mizia Blues Band. Opisałem ją nie jako muzyk, tylko jako słuchacz. W dodatku taki słuchacz, który szuka (i docenia) w bluesie szczerości, spontaniczności – choć także profesjonalizmu i sprawności technicznej muzyków. Jeśli powyższym tekstem nie przekonałem Was do zakupu tegoż wydawnictwa, to przekonać Was może jedynie udział w koncercie formacji M&MBB. Najbliższy, z tego co wiem, odbędzie się we wrocławskim Starym Klasztorze – w Mikołajki, 6.grudnia. Szczegóły – na stronce FB kapeli.
Maciej R. Hoffmann
Mizia & Mizia Blues Band – CD/LP „Koncert z Bajki”, 2023; wydawca: Fundacja Folk24;
Artykuł zamieszczony na Forum sympatyków bluesa i okolic bluesa. Autor wyraził zgodę i pełną aprobatę aby powyższa treść znalazła się na naszej stronie internetowej.